Ostrowski Klub Kolekcjonera

Mały Książę – tu mieszka

Blisko 400 różnych wydań. Blisko 200 języków, dialektów i gwar.  18 różnych tłumaczeń na język polski. Ponad 60 różnych okładek do polskich wydań. Tak wygląda w liczbach kolekcja książek „Mały Książę”, którą od 18 lat tworzy Krzysztof Maciejewski.

 Nie, nie znam książki na pamięć – z rozbawieniem odpowiadał na jedno z pytań gość listopadowego spotkania Ostrowskiego Klubu Kolekcjonera. – Prawdą jest jednak, że czytałem tę książkę wiele razy. Prawdą jest także to, że praktycznie zawsze znajduję w niej coś, co wcześniej mi umykało.

Spotkanie z ostrowskim kolekcjonerem tylko zahaczyło o warstwę merytoryczną utworu Antoine de Saint-Exupery’ego. Krzysztof Maciejewski przygotował bowiem wiele interesujących faktów dotyczących swojego zbioru. Bo kto wie, że ta niezwykle popularna na świecie książka przetłumaczona została najpierw właśnie na język polski (nie licząc oczywiście języka angielskiego, w którym została wydana jeszcze przed premierą oryginalnej wersji francuskiej). Właśnie dwa egzemplarze z 1947 roku wydane przez Spółdzielnię Wydawniczą „Płomienie” to – zdaniem gościa wieczoru – najważniejsze pozycje w kolekcji.

Zbiór Krzysztofa Maciejewskiego zawiera wiele interesujących obiektów. „Mały Książę” w języku, którym na co dzień posługiwał się Chrystus? „Mały Książę” w średniowiecznym angielskim? „Mały Książę” pisany Braillem albo po prusku? Wszystkie te pozycje znaleźć można w kolekcji ostrowianina.

Krzysztof Maciejewski podczas spotkania zwracał uwagę na rzeczy, które przeciętnemu czytelnikowi, nie mającemu dostępu do materiałów porównawczych, na pewno umkną uwadze. Choćby dwie książki z 1995 roku z wydawnictwa KAMA – obie anonsowane jako pierwsze wydanie w tym wydawnictwie, a jednak różniące się okładkami.

Sporo czasu gość spotkania poświęcił prawu autorskiemu do publikacji „Małego Księcia”. Od 1 stycznia 2016 temat jest praktycznie zamknięty, bo dzieło przeszło do domeny publicznej (co zaowocowało blisko dwudziestoma nowymi polskimi wydaniami w 2016 roku). Wcześniej jednak o prawa do publikacji spierali się sądownie nie tylko edytorzy z USA i Francji, ale także wydawnictwa polskie walczące o rodzimy rynek.

Książkowych ciekawostek, o których mówił kolekcjoner, jest znacznie więcej. Czy Mały Książę jednego dnia oglądał 43 czy może 44 zachody słońca? O ile różnice w innych wydaniach można próbować wyjaśniać błędem tłumacza, o tyle różnice w języku… francuskim – języku oryginału – są już niezrozumiałe. A jednak i takie wersje książki znalazły się w kolekcji.

Do pełni szczęścia droga jednak daleka. Rocznie pojawia się kilkanaście nowych tłumaczeń „Małego Księcia”. Wyzwanie przed Krzysztofem Maciejewskim ciągle więc aktualne.