Ostrowski Klub Kolekcjonera

W poszukiwaniu ginących wzorów

Trzydzieści parę złotych. Tyle kosztuje pisanka oferowana przez jeden z internetowych sklepów rozprowadzających dzieła artystów ludowych. Produkcja adresowana jest jednak bardziej do odbiorcy masowego, niż do kolekcjonerów. Ci bowiem jajka zdobione popularnymi technikami posiadają z pewnością od dawna.

Wiekowa tradycja


Jak podaje część historyków, najstarsze pisanki pochodzą z terenów sumeryjskiej Mezopotamii. Zdobione jajka znajdowano także w grobowcach faraonów. Zwyczaj malowania jajek, o czym wspomina choćby Owidiusz, znany był w czasach cesarstwa rzymskiego.


Polska pisanka ma już ponad tysiąc lat. Wikipedia podaje, że „najstarsze pisanki na ziemiach polskich, pochodzące z końca X wieku, odnaleziono podczas wykopalisk archeologicznych w pozostałościach grodu na opolskiej wyspie Ostrówek. Wzór rysowano na nich roztopionym woskiem, a następnie wkładano je do barwnika – łupin cebuli lub ochry, które nadawały im brunatnoczerwoną barwę.”


Wpis w Wikipedii należałoby właściwie poprawić i słowo „rysowano” zastąpić wyrazem „pisano”. Pisanki – podobnie jak ikony – pisze się bowiem, a nie rysuje czy maluje. Właśnie w tym niektórzy upatrują źródła nazwy „pisanka”.


Technika nanoszenia na jajko wzoru z wykorzystaniem wosku, zwana od XIX wieku batikową, to tylko jedna z wielu, jakimi dziś zdobi się jajka. Wie o tym doskonale Maria Biela – ostrowianka, która od lat przemierza całą Polskę, żeby poznawać charakterystyczne dla różnych rejonów techniki i wzory, a później samemu wykonywać zdobienia na jajkach kurzych, gęsich i kaczych. I robi to z powodzeniem, o czym świadczy fakt, że jej prace trafiły do zbiorów i były prezentowane na wielu wystawach m.in. w Muzeum Rolnictwa w Szreniawie, Muzeum Pisanki w Ciechanowcu czy Muzeum w Russowie. W 2012 roku starosta ostrowski Paweł Rajski wyróżnił Marię Bielę za tę właśnie działalność Laurem Kultury.

Sposób na emeryturę


Ostrowska artystka pisankarstwem zajęła się kilkanaście lat temu. Zafascynowana tym, co zobaczyła w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu, postanowiła podejść do tematu w sposób systematyczny: odwiedza wszystkie miejsca, w których wystawiane są pisanki, zbiera wiadomości, publikowane wzory, bo – jak twierdzi – to ważny element lokalnej tożsamości. Jako dowód proponuje przyjrzenie się społeczności łemkowskiej w Polsce, która przymusowo rozproszona przed laty przez władze komunistyczne, zabrała z sobą tradycyjne łemkowskie wzornictwo wielkanocnych jajek do wszystkich miejsc, do których została skierowana.


– Bo po wzorach i po technice wykonania zdobień specjaliści bez trudu rozpoznają, z jakiego regionu pochodzi dane jajko – mówi Maria Biela, która natychmiast dodaje: – Chyba, że będzie chodzić o Wielkopolskę, która nie wykształciła ani żadnej specjalnej techniki, ani charakterystycznego wzoru.


Jeżeli wzór taki nawet był, jest już teraz nie do zidentyfikowania. Podstawą polskiej etnografii są bowiem prace Oskara Kolberga. Gdy dokumentował on kulturę ludową, dzieląc ją według regionów, w zakresie pisanek zabrakło wielkopolskiej aktywności. To wystarczyło.


Jak tłumaczy artystka, dzisiaj trudno znaleźć wspólny mianownik dla jajek lądujących w wielkopolskich koszyczkach ze święconką: pisanki w Wielkopolsce to mieszanka stylów i technik podpatrzonych w innych regionach kraju lub przywiezionych przez osiedlających się tu napływowych mieszkańców.

Jajko regionalne


Inne regiony w tym zakresie miały znacznie więcej szczęścia.


Typowe jajka opolskie to kraszanki (kroszonki) wykonywane techniką rytowniczą. Na barwione w naturalnych barwnikach jajko (gotowane w łupinach cebuli zabarwi się na brązowo, w pędach młodego żyta na zielono, w soku z buraka na różowo), wzór nanosi się zeskrobując barwnik ostrym narzędziem, odsłaniając pierwotną białą powierzchnię. Charakterystyczna jest nie tylko technika, ale i stylistyka: dominują wzory kwiatowe.


– W Opocznie i okolicach głównym motywem są wiatraczki, bo jest to ziemia młynów i wiatraków – mówi Maria Biela.


Jajka można również oklejać. Technika taka nie będzie zaskoczeniem, jeśli chodzi o Łowicz, który nawet folklorystyczny laik kojarzy z pewnością z łowickimi wycinankami. Właśnie kolorowe, papierowe wzory, wśród których często dostrzec można koguty, naklejane na skorupki jajek charakteryzują pisanki łowickie.
Także na Kurpiach wyklejanka to technika najbardziej rozpowszechniona. Tu jednak ze względu na charakterystykę regionu, jajko okleja się głównie sitowiem oraz kawałkami włóczki.


PISANKA LUDOWA


Pisanka jako taka nieustannie pozostaje w kręgu zainteresowań etnografów.


Wspomniane wcześniej Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu pisanki gromadzi od końca lat sześćdziesiątych XX wieku. Najstarsze i jednocześnie najciekawsze z wrocławskich eksponatów to pisanki huculskie wykonane w latach 30-tych XX wieku na Huculszczyźnie. Najliczniejsze są jajka o wzorach łemkowskich (ponad 100 sztuk). Muzeum systematycznie powiększa kolekcję dzięki organizowanym corocznie pokazom konkursowym, po których prezentowane prace stają się własnością muzeum.


O ile pisanki, to jedna z wielu kolekcji muzeum wrocławskiego, o tyle w Ciechanowcu, w obrębie Muzeum Rolnictwa, w 2004 roku otwarte zostało pierwsze w Polsce Muzeum Pisanki.


– Powstało ono w oparciu o liczącą ponad tysiąc eksponatów prywatną kolekcję państwa Ireny i Jerzego Jasiuków z Warszawy, ofiarowaną w darze ciechanowieckiej placówce – mówi Maria Biela, która prezentowaną kolekcję zna doskonale.


Obecnie ciechanowiecki zbiór to około dwa tysiące pisanek pochodzących nie tylko z różnych rejonów Polski, ale także Ukrainy, Rosji, Czech, Moraw, a nawet Chin, Japonii czy Kenii.


WARTOŚĆ ETNOGRAFICZNA


– Na różnego rodzaju festynach i kiermaszach ludowych często spotyka się pisanki – mówi Maria Biela. – Zdarza się jednak, że wzór nanoszony jest nie na wydmuszkę, ale na jajko plastikowe. Wartość takiego obiektu jest z etnograficznego punktu widzenia niewielka. Na żadnym liczącym się konkursie pisanka taka nie miałaby szans na nagrodę.


Okazuje się jednak, że pisanka nie musi być wykonana na wydmuszce jajka. Do tradycji podhalańskiej należą bowiem jajka drewniane, na które wzór nanosi się metodą rzeźbienia.

Zanikające techniki


Chociaż kolekcjonowanie pisanek nie jest z pewnością tak popularne, jak zbieranie medali czy odznak sportowych, grono amatorów sztuki ludowej wciąż jest spore, chociaż i tu zaobserwować można pewien regres. Potwierdza to na podstawie własnych obserwacji Maria Biela, która od lat bierze udział w organizowanych latem w Bukowinie Tatrzańskiej Sabałowych Bajaniach – dorocznych spotkaniach twórców ludowych.Jaka perspektywa maluje się – nomen omen – przed malowanymi jajkami?


– Już jest problem – mówi Maria Biela pytana o zainteresowanie młodych ludzi kontynuacją ludowych tradycji. – Boję się, że za jakiś czas zaczniemy obserwować zanikanie niektórych technik, a tradycyjne wzory oglądać będziemy mogli jedynie w muzeach i na fotografiach. Stara generacja twórców wymiera, a młodzi interesują się zupełnie innymi tematami.


Namówić ich do podjęcia trudu nie będzie łatwo: z wytwarzania pisanek nie da się zrobić sposobu na życie, bo nie pozwalają na to ceny rynkowe, a proces powstawania jednego egzemplarza to wiele godzin pracy. Do tego, ponieważ każde jajko jest inne, zanim rozpocznie się właściwe zdobienie, artysta musi odpowiednio je zwymiarować, aby cyklicznie pojawiające się wzory wypełniły całą powierzchnię wydmuszki, a jednocześnie nie kończyły się w połowie.
– Wykonując kolejne pisanki na konkursy i wystawy nie sugeruję się tym, co dziś robią przedstawiciele danych regionów – mówi ostrowska artystka prezentując planszę z wzorami przywiezioną z muzeum. – Zawsze interesuje mnie tylko to, co uda się znaleźć w archiwach lub bibliotekach.


Naszą rozmowę z Marią Bielą artystka zakończyła smutną refleksją.


– Niestety, ludzie nie znają tej części narodowej kultury, nawet nie bardzo chcą ją poznać… A przecież to jest nasze, polskie. I takie piękne!


Czy znajdzie się ktoś, kto podejmie dzieło Marii Bieli? ■